Piotr Plebanek - „SB wobec Leszka Moczulskiego latach 1969-1977. Analiza i wybór dokumentów”

by Mirek Lewandowski

Ukazało się wreszcie pierwsze krytyczne opracowanie zachowanych papierów Służby Bezpieczeństwa, dotyczących rzekomej współpracy Leszka Moczulskiego z SB. 

A w zasadzie nie pierwsze, lecz drugie. Autorem pierwszego opracowania na ten temat jest bowiem sam Leszek Moczulski, który w roku 2001 opublikował obszerną „Lustrację”, opatrzoną podtytułem: „Rzecz o teraźniejszości i przeszłości”. Sprawie tej poświęciliśmy także (wraz z Maciejem Gawlikowskim) trochę miejsca w książce „Prześladowani, wyszydzani, zapomniani... Niepokonani. ROPCiO i KPN w Krakowie 1977-1981” (podrozdział „Czy Moczulski współpracował z SB”, s. 31-43).

Jak widać sprawa interesuje wyłącznie środowisko konfederackie. Niezależni historycy nie przejawiają żadnego zainteresowania tą sprawą. Co warto podkreślić, dotyczy to także historyków zatrudnionych w Instytucie Pamięci Narodowej, który ustawowo jest przecież zobowiązany do badań nad najnowszą historią Polski. „Odpuszczenie” tej sprawy pozostaje w sprzeczności z deklarowanymi celami Instytutu, który – pod kierunkiem tragicznie zmarłego Janusza Kurtyki - wiele uwagi poświęcał odkłamywaniu historii nurtu niepodległościowego z okresu bezpośrednio powojennego („Żołnierze wyklęci”).

Książka Piotra Plebanka (która, na co warto zwrócić uwagę, ukazała się nakładem własnym autora) składa się z dwóch części: analizy oraz wyboru dokumentów.

Część pierwsza obejmuje 10 krótkich rozdziałów.

Autor szczerze przestawił motywy, którymi kierował się przystępując do pisania książki („Dlaczego ja? Dlaczego ten temat?”). Ten krótki tekst, pełniący role wstępu, opatrzony jest symboliczną datą - 11 listopada 2009. Dzień Święta Niepodległości i rok, w którym minęło 30 lat od założenia KPN.

Kolejne trzy rozdziały w sposób przejrzysty i jasny prezentują materiał zebrany w teczkach tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Lech” („Struktura teczki personalnej TW >Lecha<”, „Treść teczki personalnej TW >Lecha<”, „Treść teczki pracy TW >Lecha<”).

W dalszej część pracy Piotr Plebanek przedstawił wątpliwości, oparte wyłącznie na analizie zachowanych materiałów SB dotyczących TW „Lecha” („Wątpliwości – sprawa podpisów”, „Wątpliwości – lojalność >agenta<”).

Następne dwa rozdziały poświęcone są analizie innych materiałów SB: SOR „Oszust” (przeciwko Leszkowi Moczulskiemu) i SOR „Oszuści” (przeciwko KPN), SOR „Omega” (przeciwko Emilowi Morgiewiczowi), SKE „Dziadek” (przeciwko gen. Romanowi Abrahamowi), LK „Centrum” (chodzi o mieszkanie, w którym miały odbywać się niektóre spotkania „Lecha” z oficerami SB). Autor zestawił te akta z teczkami „Lecha” a także z wiedzą na temat opozycyjnej działalności Leszka Moczulskiego zarówno przed jak i po 1977 roku.

Przedostatni rozdział poświęcony jest procesowi lustracyjnemu („Oczami sędziów i oskarżycieli”). Ostatni - to podsumowanie analizy.

Całość analizy zawiera się w niespełna 60 stronach, nie jest więc zbyt obszerna. A czyta się ją łatwo, gdyż jest napisana jasnym językiem, w sposób bardzo przejrzysty i zrozumiały.

Druga część książki to wybrane dokumenty z omawianych w pracy materiałów SB (a więc przede wszystkim z teczek „Lecha”; niestety opis tych dokumentów zamieszczono nie pod skanami, ale dopiero na samym końcu publikacji), listy autora do kilku redakcji („Nasza Polska”, „Radio Plus”, „Głos”) dotyczące lustracji Leszka Moczulskiego oraz krótka korespondencja mejlowa autora ze Sławomirem Cenckiewiczem, dotycząca tej sprawy.

Całość (obie części to niespełna 200 stron) opatrzona jest indeksem nazwisk oraz krótką bibliografią.

Autor nie kryje swoich związków z Konfederacją Polski Niepodległej, jednak książka napisana jest bardzo rzetelnie, bez propagandowego zadęcia. Nie zostały pominięte żadne niewygodne argumenty czy mogące kompromitować Leszka Moczulskiego dokumenty. Przeciwnie autor stara się „brać byka za rogi” i wiele miejsca poświęca na dokładne przedstawienie właśnie tych kluczowych spraw: podpisów Leszka Moczulskiego na dokumentach SB, obciążających Leszka Moczulskiego zeznaniach Andrzeja Czumy, argumentach sądu lustracyjnego.

A jakie są wnioski? Autor nie ukrywa swojej oceny analizowanych materiałów, ale przecież czytelnik może sam zweryfikować rozumowanie autora. Książka zawiera bowiem obszerny wybór dokumentów, które taką weryfikacje umożliwiają. I to jest moim zdaniem największa zaleta tego opracowania – możliwość samodzielnej analizy przez każdego czytelnika w oparciu o zaprezentowane źródła. Jest to więc zupełne zaprzeczenie tego, z czym mieliśmy do czynienia dotychczas, gdy raczono opinię publiczną krótkimi, kategorycznymi ocenami niepopartymi wiedzą źródłową, co dawało szerokie pole dla bujnej wyobraźni (i – dodajmy – także dla złej woli).

Drugą zaletą tej książki jest jej przystępność i prostota. Każdy czytelnik, rzeczywiście zainteresowany poznaniem prawdy, może po godzinnej lekturze wyrobić sobie własne zdanie na temat relacji między Leszkiem Moczulskim a SB w latach 1969-1977, a jeżeli zechce dokładniej analizować załączone dokumenty, to zajmie mu to jeszcze dodatkowo kilkadziesiąt minut.

Nie jestem naiwny i mam świadomość, że nie wszyscy, którzy kategorycznie wypowiadają się i będą się wypowiadać w sprawie współpracy Leszka Moczulskiego z SB, książkę tę przeczytają. Jeżeli jednak tego nie zrobią (a przecież nie wymaga to dużego wysiłku), trudno będzie im obronić swoje kategoryczne opinie w dyskusji. A jeśli przeczytają, to dyskusja przestanie być abstrakcyjna (jak do tej pory) i będzie mogła skupić się na konkretach. Z pożytkiem dla wszystkich, a przede wszystkim z pożytkiem dla prawdy, czy może raczej (użyję patetycznego określenia, ale przecież sprawa ma pierwszorzędne znaczenie) dla Prawdy – tej przez duże „P”. Jeżeli w dzisiejszych czasach, naznaczonych gorącą PO-PiSowską wojną, to staromodne pojęcie kogokolwiek obchodzi...

 

glowna strona