Edward Kotowski
 "PIERO"

 

Oficer Służby Bezpieczeństwa rozpracowujący Kościół oraz Stolicę Apostolską

Jego ojciec był podoficerem, jeńcem obozu w Kozielsku, większość kolegów stracił w Katyniu.

Edward Kotowski jest historykiem sztuki, z doktoratem dokończonym już w szeregach SB. Funkcjonariuszem został ponoć z rozpaczy, po głośnym na początku lat 70. konflikcie o freski odkryte w oranżerii biskupa Ignacego Krasickiego w Lidzbarku Warmińskim.

Kotowski z wilczym biletem został wyrzucony z pracy. Po bezskutecznym poszukiwaniu nowego zajęcia zgłosił się do Milicji Obywatelskiej. Przyjęty został do IV Wydziału Służby Bezpieczeństwa zajmującego się Kościołem.

Szkołę oficerską w Legionowie Kotowski ukończył z najlepszą lokatą. W 1973 r. zaczął pracować w centrali SB. Głównym obszarem jego zainteresowań była kadra naukowa Akademii Teologii Katolickiej i KUL.

Pracując jako nauczyciel, długo przed wstąpieniem do SB, poznał Czesława Glempa, brata obecnego prymasa. Korzystając z protekcji, udało mu się dotrzeć do ks. Józefa Glempa. Kotowski podawał się za pracownika MSZ. Przyszłemu prymasowi wystawił pozytywną opinię, co mogło mieć znaczenie dla jego nominacji na biskupa warmińskiego.

W 1975 r. zaczął się uczyć włoskiego. 14 października 1978 r., dwa dni przed wyborem Karola Wojtyły na papieża, Kotowski otrzymał delegację do pracy w Rzymie. Wyjechał rok później.

Ponownie okazał się bardzo dobrym materiałem na agenta. W czasie testów z kontrobserwacji udało mu się zidentyfikować aż 25 śledzących go równocześnie pracowników SB.

W krótkim czasie nawiązał kontakty z wieloma pracującymi w Watykanie Polakami. Znał wszystkich. Twierdzi, że żaden rozmówca nie miał pojęcia, iż spotyka się z agentem wywiadu.

Przebywał on w Rzymie od sierpnia 1979 r. do października 1983 r.

Głównym zadaniem „Pietro” w Rzymie była praca operacyjna ze źródłami informacyjnymi przekazanymi przez Departament IV MSW, pion R, i pozyskiwanie nowych agentów, lub przejmowanie agentów przekazanych mu przez pion IV z Warszawy.

Jego pracę w Warszawie nadzorował naczelnik Wydziału XVI departamentu I MSW, płk Kazimierz Walczak.

 

W swoich pamiętnikach Kotowski wyznał, że wolał utrzymywać relacje z „międzynarodowymi” pracownikami Kurii Rzymskiej aniżeli z duchownymi polskiego pochodzenia, gdyż tych ostatnich cechowała zbyt wielka „podejrzliwość wobec polskich przedstawicieli dyplomatycznych”.

pozyskał 1 KI z własnego naprowadzenia – jednostka wartościowa” - Chodzi o włoskiego dyplomatę, któremu nadano kryptonim „Serpedon”.

Raporty przekazywane przez „Pietro”, jak wynika z jego teczki personalnej, oceniano wysoko. Część z nich trafiała na biurka najważniejszych osób w PRL.

“Pietro” był w Rzymie w chwili zamachu na Jana Pawła II.

15 października 1983 r. „Pietro” opuścił Rzym.

Kotowski zakończył pracę w Rzymie już w randze kapitana.

Nie wrócił jednak w szeregi SB, lecz został przeniesiony do Urzędu do Spraw Wyznań.

Tam zakończył karierę w stopniu majora, na etacie niejawnym jako starszy inspektor, realizując na rzecz Departamentu IV „ważne zadania z zakresu problematyki wyznaniowej ze szczególnym uwzględnieniem odcinka watykańskiego”.

 Jeszcze przed Okrągłym Stołem, w lipcu 1988 r., dzięki kontaktom z czasów rzymskich, udało mu się doprowadzić do wyjazdu polskich kapelanów do Katynia.

68-letni (w roku 2009)  emerytowany funkcjonariusz mieszka w południowo-wschodniej Polsce w niewielkim 35-metrowym mieszkaniu w bloku.