Ostatni Prezydent II RP pochowany w warszawskiej Świątyni Opatrzności

by Jan Forowicz

Zobacz zdjecia: 1, 2, 3, 4, 5, 6

Z proporcem prezydenckim i harcerska czapką na wierzchu trumny, żegnaliśmy Ryszarda Kaczorowskiego. - Głowę państwa przez pół wieku trwającego  poza swoim terytorium z polskim rządem w Londynie, osobę  którą przyjaciele określali mianem człowieka kryształowego.

Z Pałacu Belwederskiego w Warszawie, na lawecie armatniej przewożona była na Plac Zamkowy trumna zawierająca szczątki ostatniego prezydenta II RP na wychodźstwie, tragicznie zmarłego w katastrofie samolotowej koło Smoleńska. Żegnali go Warszawiacy i wielu przyjezdnych Polaków, w szpalerze słyszało się też głosy obywateli państw obcych. 19 kwietnia 2010 wzdłuż trasy nie było jednak tłumów tak gęstych jak podczas ostatniej drogi Prezydenta III RP Lecha Kaczyńskiego oraz małżonki, i wcześniej odbywanych przejazdów innych tragicznie zmarłych.

Inaczej wyglądał też kondukt a zwłaszcza formacje konwojujące. Serce ściskało się a żal narastał. Mieszał się z dumą na widok kompanii reprezentacyjnych i na dźwięk znakomitej oprawy muzycznej. Chociaż pochód poruszał się w żołnierskim rytmie marszowym, na tym pogrzebie bardziej akcentowały swą obecność środowiska cywilne oddające hołd Ryszardowi Kaczorowskiemu.

W pierwszym rzędzie rzucały się w oczy poczty organizacji harcerskich. Zmarły był przecież znakomitym druhem. Zaraz potem, w kondukcie wyróżniały się kultywujące staropolskie tradycje środowiska z Podlasia a zwłaszcza z Białegostoku. No i – niech mi będzie wolno jeszcze  raz podkreślić – świetnie wypełniały swoje zadania orkiestry wojskowe różnych rodzajów służb mundurowych, z tradycyjnie najefektowniejszą orkiestrą Marynarki Wojennej z Gdyni. Nie zabrakło ułanów. Widziałeś dwie grupy rekonstrukcyjne, których konie na poprzednich pogrzebach trochę spłoszone, już tym razem oswoiły się, zwierzęta już zdążyły  nawyknąć do warunków panujących podczas parady ulicznej.

W archikatedrze  św. Jana w Warszawie, j.e.kardynał Józef Glemp zapewnił, że prezydent Kaczorowski żył dla Boga, dla Ojczyzny, dla bliźniego. I że dał tym życiem przykład jako druh Ryszard, jako późniejszy prezydent i jako wielki miłośnik  Polski. Prymas senior wezwał: niech  przykład tego wielkiego, pięknego życia będzie dla nas zachętą, byśmy umieli kierować się prawdami i ideami, za które warto ponosić wielkie ofiary!

Po mszy przemawiał też marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Zwrócił uwagę na cechę szczególną Prezydenta, który był człowiekiem niezwykłej pogody ducha, promieniującym akceptacją świata. W mszy w archikatedrze warszawskiej udział wziął także b. prezydent Lech Wałęsa, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz i inne osobistości.

Po mszy trumna z ciałem ostatniego prezydenta Polski na uchodźstwie została przewieziona karawanem do dzielnicy Wilanów. Tam, po liturgii pogrzebowej   szczątki doczesne Ryszarda Kaczorowskiego spoczęły na wieczność w Świątyni Opatrzności Bożej. Tam też ostatni raz dotknęła jego trumny owdowała małżonka Karolina Kaczorowska.

- Niech Pan Bóg Ci wynagrodzi to wszystko, co uczyniłeś dla Ojczyzny, co uczyniłeś dla nas. I także za to, że byłeś nauczycielem patriotyzmu, nauczycielem prawdziwej polskości - tymi słowami do tragicznie zmarłego Prezydenta Kaczorowskiego zwrócił się metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz. 

Arcybiskup Józef Michalik dziękował zmarłemu prezydentowi za to, że w swoim testamencie zapisał wolę spoczywania w Świątyni Opatrzności Bożej w warszawskim Wilanowie. - Dobrze, że tak oto, powoli, powstaje drugi po Wawelu wielki panteon wielkich Polaków. Znajdzie się tu miejsce dla tych, którzy ukochali Polskę mówił arcybiskup. Nazwał Ryszarda Kaczorowskiego człowiekiem-symbolem.

Był to przecież najpierw skromny chłopak z białostockiego harcerstwa. Po zajęciu Kresów przez Armię Czerwoną na jesieni 1939 roku zabrał się do tworzenia Szarych Szeregów. Stanowił cel metodycznie antypolskiego szpiegowania i donosów do NKWD. Był skazany przez Sowietów na karę śmierci. Ileż przeszedł ten więzień Sybiru, katorżnik znad Kołymy, bohater spod Monte Cassino i wreszcie – postać polityczna uznana przez Polaków na emigracji, którzy nie zrezygnowali z zaświadczania o ciągłości państwa polskiego!

To człowiek wielkiej kultury politycznej, który z myślą o łączeniu Polaków, przekazał insygnia władzy prezydentów Rzeczypospolitej prezydentowi Lechowi Wałęsie. Odrodzona Rzeczpospolita doceniła emigracyjnego prezydenta. W 1996 roku Sejm przyjął ustawę, która umożliwiła Ryszardowi Kaczorowskiemu pracę we własnym biurze. Uczestniczył w różnych przedsięwzięciach, nawiązywaniu do tradycji narodowej, opiece nad rodzinami ofiar morderstw stalinowskiich.

Gospodarz Światyni  j.e.abp Kazimierz Nycz przypomniał, że w piątek 9 kwietnia, w przeddzień wyjazdu do Katynia, Ryszard Kaczorowski przybył z jedną ze swoich córek do Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Ksiądz powiedział, że celem wizyty było „żeby skierować  hasło Czuwaj do ks. prałata Zdzisława Peszkowskiego, tu złożonym prochom swojego przyjaciela, sanoczanina, kapelana Rodzin Katyńskich.

Towarzyszącej Prezydentowi Kaczorowskiemu osobie duchownej powiedział następnie: „To jest piękne miejsce, trzeba sobie na nie zasłużyć". - Panie Prezydencie! Zasłużyłeś na to miejsce wielorako i wielokrotnie - zapewnił metropolita warszawski. Ryszarda Kaczorowskiego, zgodnie z ceremoniałem wojskowym pożegnano salwami honorowymi.

 

glowna strona