Publicystyka - pod redakcją Marka Bobera


więcej







Ziemia – Ojczyzna ludzi

część 4.

 

Ostatnie 50 lat to przełom w historii ziemi: w tym czasie dwukrotnie zwiększyła się liczba ludności. W owym półwieczu zrujnowaliśmy ziemię jak nigdy dotąd.

Są na świecie anomalia, których nie zapisuje się w żadnych księgach, a nawet się o nich nie wspomina. Mieszkają na ziemi równi i równiejsi, są królowie i bogacze nie wiedzieć skąd się wzięli - rządzą biednym ogółem i tak jest najlepiej (dla nich). Średnim pozwolą nieco ukraść, by mieć ich w szachu, a bieda głosu nie ma i nigdy mieć nie będzie. Oto jeden z wielu przykładów: Nigeria – jest największym eksporterem ropy naftowej w Afryce, ma wielu wykształconych ludzi i właśnie tam aż 70% ludności żyje poniżej progu ubóstwa.

 Nie wielu ludzi ma dostęp do bogactw naturalnych i tak jest na całym świecie. Ziemia ubożeje, ale co ma z tego zwykły człowiek, a no wiele: dwutlenek węgla, uschnięte drzewa, rzeki przypominające ścieki miejskie, by nie powiedzieć szamba. Według naukowców ziemia powstawała tak jak opisuję, ale wiem, że gdzie się kończy nauka tam wkracza Bóg i stworzenie świata jest niewątpliwie Jego zasługą. U Stwórcy czas i przestrzeń nie istnieje, więc wszystko zdaje się być logiczne. Nie neguję nauki, lecz czy istniałaby bez obecności Boga?

 Nie spotkałem żadnego zapisu, że Bóg darował bogactwa ziemi tylko nielicznym. Dziwnym jest, że połowa światowych nędzarzy żyje w krajach zasobnych w bogactwa naturalne. Zakładana metoda rozwoju doskonale i regularnie nagłaśniana od dawna nie sprawdziła się. Wielka przepaść pomiędzy bogatymi a biednymi powiększyła się w ostatnim półwieczu do kolosalnych rozmiarów. Połowa światowych bogactw jest obecnie w rękach najzamożniejszych 2% populacji. Te nierówności świadczą o pazerności jednostek, które mają za nic mnie i ciebie. Oni robią wszystko by rozluźnić zatłoczony świat, na wszystkie możliwe sposoby prowadzą do zagłady ludzi. W roku 1960 miasto Lagos liczyło 700 tyś. mieszkańców do roku 2025 liczba ta zwiększy się do 16 milionów. Do Lagos przybywa setki ludzi dziennie: są to rolnicy opuszczający swe ziemie z przyczyn ekologicznych, demograficznych lub z powodu kurczących się zasobów. To miasto należy do najszybciej zaludniających się na świecie. To zupełnie nowy model rozwoju urbanistycznego, zarządza nim bowiem nie zamożność lecz bieda. Co tydzień do populacji światowych miast dołącza ponad milion ludzi. Co szósty obywatel ziemi żyje dziś w niebezpiecznym, niezdrowym, przeludnionym środowisku bez dostępu do artykułów pierwszej potrzeby takich jak: woda, urządzenia sanitarne czy elektryczność. Ponad miliard istot na świecie głoduje. Wiele ludzi żywi się odpadkami, a my nadal wyrzucamy całe chleby do koszy, Zapomnieliśmy o najazdach, zaborach i głodzie. Często zapominamy o ludziach podobnych do nas.

 Szukamy w ziemi wciąż nowych zasobów, bez których nie potrafimy się obejść. Ale czy ziemia nadąży za nami? Wyczerpują się zasoby, a my nie potrafimy znaleźć źródeł alternatywnych. Umiemy produkować wąglik i inne śmiercionośne prochy, dlaczego nie potrafimy udoskonalać życia człowieka. Światowe zasoby ropy niedługo staną się przeszłością wtedy będziemy wytwarzać paliwo syntetyczne z kanadyjskich piasków roponośnych. Wielkie buldożery przemieszczą tysiące ton piasku. Proces wzburzania, ogrzewania i oddzielania bituminu od piasku wymaga zużycia milionów metrów sześciennych wody i kolosalnych ilości energii. Już nie panujemy nad zanieczyszczeniem, depczemy to, co podarowała nam natura i sam Bóg. Olbrzymie zbiornikowce budowane już nie w Polsce przenoszą energię po całym świecie.

 Prędzej, coraz prędzej.

 Zapotrzebowanie wzrasta - chcemy nadążyć za czasem, próbujemy zasilać rozwój niczym przepastny piec, który wymaga coraz więcej paliwa. Wszystko rozbija się o węgiel. Za kilkadziesiąt lat węgiel, który z naszej atmosfery uczynił piec, a który przez miliony lat przechwytywała przyroda – w całości do niej wróci.

 

Emisja niespotykanych dotąd ilości dwutlenku węgla to zasługa wielu gałęzi przemysłu, to my przyczyniamy się do rujnowania cyklu ziemskiego. Nasza wiedza o ziemi, życiu i wszechświecie jest znikoma, by nie powiedzieć żadna. Nawet nie wyobrażamy sobie, co oznacza równowaga klimatyczna i czym grozi jej zachwianie. Choć wokół nas można zauważyć skutki ocieplenia, to jednak na Biegunach są bardziej widoczne, namacalne. Nawet w dość szybkim tempie poszerza się przejście północno – zachodnie łączące Amerykę, Europę i Azję. Może to z powodu utrzymania wiz, trudniejszy dostęp do USA pozwoli na większą izolację. Topnieje więź z innymi kontynentami podobnie jak arktyczna pokrywa lodowa. W porównaniu do lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia pokrywa ta jest obecnie cieńsza o 40%. Każdego roku w porze letniej kurczy się jej powierzchnia, do roku 2030 może zupełnie zniknąć, zdaniem niektórych nawet do 2015 roku. Niebawem na tych wodach przez kilka miesięcy w roku nie będzie w ogóle lodu. Lód jest niczym innym jak zapasem pitnej wody na ziemi. Niegdyś promienie słoneczne odbijały się o lód, obecnie bezpośrednio ogrzewają wodę. Nigdy nie notowano tak silnego stężenia dwutlenku węgla i takich zmian na naszej planecie. Niemądra, przyśpieszona eksploatacja zasobów naturalnych przyczynia się do zmiany klimatu, a to powoduje zagrożenia dla życia wszystkich gatunków. Aż ¼ gatunków może wymrzeć w przeciągu czterdziestu lat. Wyraźnie widoczna jest zachwiana równowaga na obszarach polarnych. Coraz więcej gór lodowych pojawia się u wybrzeży Grenlandii. Przez ostatnie trzydzieści lat pokrywa lodowa wokół Bieguna Północnego zmniejszyła się o 30%. Skutek ocieplenia staje się fatalny i widoczny gołym okiem na Grenlandii, słodka woda z całego kontynentu spływa do słonych wód oceanów. Największa z wysp Grenlandia, to aż 20%  słodkiej wody całej planety zgromadzonej w lodzie. To niebywały skarb ludzkości, nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego czym jest woda dla życia, wiedzą o tym ci, co doświadczyli jej braku, my dalej bezmyślnie podlewamy trawniki w celu upiększenia naszych drewnianych chat. Woda to skarb, ale równocześnie zagrożenie: jeśli ów grenlandzki lód się stopi poziom mórz podniesie się o siedem metrów. Dla przypomnienia podam, że jest to dwupiętrowy dom wraz z dachem. Na Grenlandii nie ma przemysłu, ale to reakcja łańcuchowa płynąca z innych kontynentów. Na wojnie również, a może przede wszystkim giną niewinni. Atmosfera jest niepodzielną częścią całego ekosystemu, w przeciwieństwie do budowanych ciągle murów izolujących biedę od bogactwa, prawdę od kłamstwa. Atmosfera jak piosenka nie zna granic. Krajobraz Grenlandii wzbogaca się ciągle o nowe jeziora powstałe z roztopienia gór lodowych, jeszcze kilka lat temu najśmielsi naukowcy nie przewidywali takich zmian. Pod lodami tworzą się lodowcowe strumyki i rzeki, które łączą się i przebijają przez powierzchnię. Wszystko wskazywało na to, że owe rzeki zamarzną pod powierzchnią lodu, ale tak się nie stało. Rzeki te niosą słodką wodę( skarb dla wszystkiego, co żyje) do oceanów, których poziom podniósł się w XX wieku o 20 centymetrów. Z tego powodu zagrożone są nizinne obszary na całym świecie. Destabilizacja następuje w zawrotnym tempie, wrażliwe na zmianę temperatur rafy koralowe powoli znikają, choć są istotnym ogniwem w łańcuchu gatunku - zmniejszyły się ostatnio o 30 %. Główne prądy wiatrów zmieniają kierunek, zmienił się również cykl opadów jak i geografia klimatu. Zaniepokojeni mieszkańcy nisko położonych wysp zmieniają miejsce zamieszkania. Pytanie zasadnicze brzmi: co zrobią mieszkańcy największych aglomeracji np. takie jak Tokio gdy poziom mórz będzie się podnosił? Problem jest dość nabrzmiały gdyż aż 70% światowej populacji zamieszkuje na przybrzeżnych równinach, a jedenaście z piętnastu największych miast leży na wybrzeżu lub przy ujściu wielkich rzek.  Podniesienie poziomu wody w morzach jest o tyle groźniejsze, że wody słone wtargną do wód gruntowych i pozbawią mieszkańców wody pitnej. Masowe migracje są nieuchronne pytanie tylko na jaką skalę. Kilimandżaro ( Afrykański masyw)zmienił się ogromnie zniknęło 80% jego lodowców. Ludność tamtejsza cierpi na brak wody, nawet rzeki nie płyną tam latem. Nawet w Himalajach znikają wieczne lodowce i śniegi, które odgrywają w cyklu wodnym niebanalną rolę. Magazynują one wodę monsunową w formie lodu i uwalniają ją latem gdy topnieje śnieg. Wszystkie źródła wielkich rzek Azji mają początek w himalajskich lodowcach, a są to Indus, Ganges, Mekong , Jangcy. Dostarczają one wodę pitną 2 miliardom ludzi, nawadniają uprawy położone np.w Bangladeszu. Kraj ten położony jest w delcie Gangesu i Brahmaputry bezpośrednio dotykają go zjawiska zachodzące w Himalajach. Bangladesz należy do najludniejszych i najuboższych krajów świata, na ironię losu zawitało tam globalne ocieplenie wraz z dotkliwymi skutkami. Powodzie i gwałtowne huragany niszczą resztki dobytku tych biedaków, zniknęła 1/3 jego masy lądowej. Choć myślimy, że klęski dotykają tylko biednych ( biednemu wiatr wieje w oczy) – pojawiają się one na całej kuli ziemskiej. Susze w Australii, gdzie ucierpiała połowa ziemi uprawnej. Igramy z ogniem choć wiemy doskonale jaki przyniesie to skutek, rujnujemy równowagę klimatyczną, dzięki której żyliśmy 12 tysięcy lat. Prawie cyklicznie wybuchają samoistne pożary, płonące drzewa niosą w atmosferę dodatkowe tony dwutlenku węgla. Ziemia potrafi się bronić, ale człowiek stara się pokazać swoje wątłe muskuły. Zakłóceniom uległy wszystkie systemy klimatyczne, a więc i żywioły. Co z naszą planetą, czy zaczyna pomału się spalać? Czy ktoś potrafi zatrzymać zegar zniszczeń? Niechlubna Syberia podtrzymująca wieczną  marzłoć, kryje pod zamarzniętą powierzchnią  swoistą bombę zegarową – metan - dwadzieścia razy potężniejszy od dwutlenku węgla. Trudno przewidzieć skutki  kiedy marzłoć stopnieje i uwolni ten gaz, ziemia ta stanie się jeszcze okrutniejsza. Pozostało  nam najwyżej jedna dekada by  zmienić i odwrócić ten trend i uniknąć życia na ziemi innej niż ta, którą znamy. Nie wolno nam zrywać więzi łączącej formy życia, wody, i powietrza. Bóg dał nam wolną wolę, więc ukształtowaliśmy ziemię na swój obraz i podobieństwo – teraz daje nam niewiele czasu, by to zmienić. Nie zbyt uważnie wczytujemy się w podpowiedzi Stwórcy, za wszelką cenę staramy się Go nie zrozumieć.  cdn

 

 

                                                                                               Władysław Panasiuk