więcej







Ziemia - Ojczyzna ludzi

część 3.

 

 

Żyjemy dość długo na tej ziemi, na tyle długo, by wiedzieć coś więcej o tej planecie, by ją dogłębnie zrozumieć (tak jak ona zrozumiała nas). Mądrujemy się na różne sposoby gdzie się tylko da, ale zobaczmy, że nasza skromna wiedza kończy się tuż za naszym ogrodzeniem. „Martwe Morze stoi wokół nas i nadziei brak na wiatr” - śpiewał Cugowski.

Właśnie ta nieprzypadkowa nazwa, Morze Martwe, jeszcze bardziej staje się aktualna w czasie umartwiania całej naszej ziemi. Życie w tym morzu jest niemożliwe z powodu wielkiego zasolenia, które ciągle wzrasta. Poziom Morza Martwego obniża się o 1 metr rocznie, a powodem tego zjawiska jest brak dopływu ze sławetnej rzeki Jordan. Na wspomnianym morzu wskutek parowania i ciepła powstają piękne lecz całkowicie jałowe wysepki.

Wielkie skupisko ludzi, mam tu na uwadze Indie, może być pierwszym tak licznym krajem narażonym na brak wody w najbliższym czasie. Indie potrafiły wykarmić rosnącą wciąż populację, nawadniano ziemię i wykopano w ostatnim pięćdziesięcioleciu 21 milionów studni. W zachodniej części tego kraju 30% studni pozbawionych jest wody (po prostu wyschły). Wierci się coraz głębsze studnie, ale i te często świecą pustką, bez wody życie nie istnieje. Olbrzymie przygotowane zbiorniki mają za zadanie zbierać wodę pochodzącą z deszczów monsunowych i nią uzupełniać warstwy wodonośne, które nieustannie wysychają. Indyjskie kobiety w porze suszy wykopują dołki w kamienistej ziemi, by napełniły się wyczekiwanym deszczem. A my? Podlewamy nic nie znaczące trawniki, woda leje się bez ustanku właściwie bezsensownie. Co nas obchodzą inni, my „Amerykanie” ze swoistą dumą myślimy tylko o sobie - przecież jesteśmy pępkiem świata.

Las Vegas powstało na bezludnej pustyni, by pokazać bogactwo reszcie świata - bogactwo, które jak ziemia powoli się kurczy. Mieszkańcy tego miasta zużywają dziennie najwięcej wody na osobę (od 800 do 1000 litrów). W Las Vegas mieszkają miliony ludzi, których ciągle przybywa. Mieszkańcy omawianego miasta to najwięksi konsumenci wody na świecie. To nie jedyne miasto na pustyni, są inne porośnięte tropikalną roślinnością i „wyposażone” w wiele pól golfowych. Ile czasu potrzeba, by pustynia stała się jeszcze większą pustynią? Ziemia się buntuje, nie nadąża, a ludzie nie ustają w swym pędzie.

Siedemnaście lat zajęło napełnienie wodą jeziora Powell, które obecnie jest już o połowę mniejsze. Rzeka Kolorado to jedna z tych, które nie wpływają do morza - jej prąd zmniejszył się już u źródła, zbiorniki wzdłuż rzeki pustoszeją. Ta właśnie rzeka zaopatruje Las Vegas i pobliskie okolice w wodę. Za 15 lat brak wody dotknie 2 miliardy ludzi, czyli prawie co trzeciego mieszkańca ziemi. Czy to nie daje do myślenia trwoniącym życiodajny płyn? Zasoby wodne są jeszcze dostępne w dziewiczych rejonach ziemi – na mokradłach. Te ostatnie mają kluczowe znaczenie dla naszego życia. Bagna, podobne gąbkom, regulują przepływ wody, gromadzą ją w porze mokrej a uwalniają w suchej. Potwierdza się ciągle to, że w przyrodzie nie ma nic niepotrzebnego i nawet nielubiane bagna są magazynami życiodajnego płynu.

Spływająca ze szczytów górskich woda niesie ze sobą różne nasiona tworząc niepowtarzalne krajobrazy, których wielość gatunków nie ma sobie równych. Pod  taflą bagnistej wody kryje się prawdziwa fabryka, gdzie powiązana ze sobą roślinność filtruje wodę i rozkłada zanieczyszczenia. Bagna to naturalne oczyszczalnie wody, choć uważa się, że to tereny niezdrowe, niezdatne do zamieszkania. Mylimy się w wielu osądach, choć ciężko jest się przyznać do popełnionych błędów. Zapominamy, że to nie człowiek stworzył świat, stworzyła go natura, którą kieruje Bóg.

W ubiegłym stuleciu zachłanny człowiek osuszył połowę światowych bagien, przerobił na pastwiska, ziemię uprawną czy działki budowlane. Ciągle brakuje nam ziemi, choć jej znaczna część leży odłogiem. Na wszystkim chcemy zarobić, wszystko zniszczyć.  Tak mało wiemy o bogactwie i roli bagien, tak niewiele wiemy o naszej planecie, a podążamy w kosmos w poszukiwaniu nowego życia. Woda, powietrze, ziemia, drzewa – to żywa materia razem sprzężona, bez której nie istnieje życie. Czarodziejski świat serwuje nam co dzień przyroda. Drzewa, niczym płuca, wydychają wody gruntowe, a mgiełka z nich powstała tworzy niewidoczny parasol niwelujący skutki ulewnych deszczów i chroni glebę przed erozją. Lasy są wytwórnią wilgotności potrzebnej do życia, są matką i ojcem deszczu. To właśnie lasy gromadzą najwięcej węgla, są podstawą równowagi klimatycznej, od której wszyscy jesteśmy zależni. Drzewa są wylęgarnią dla 3/4 różności biologicznej (czyli wszelkiego życia na ziemi). Każdego roku odkrywamy nowe gatunki, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia: owady, ptaki, ssaki Lasy dostarczają nam lekarstw, nasze ciała rozpoznają wydzielane przez drzewa substancję. Komórki człowieka posługują się tym samym językiem, należymy do tej samej rodziny. Lasy porastające wybrzeża morskie to namorzyny, podobne rafom koralowym są wylęgarniami oceanów. Ich splatające się korzenie są schronieniem dla rozmnażających się ryb i mięczaków. Namorzyny, niczym żywe falochrony, zabezpieczają wybrzeża przed huraganami, pływami i erozją morską. Choć wszyscy jesteśmy zależni od nich, w ostatnim stuleciu zredukowaliśmy je o połowę. Na ich zasobnych wodach hoduje się krewetki, a wielkie wentylatory napowietrzają pełne antybiotyków baseny, by nie udusić krewetek. To najlepszy sposób na pozbycie się namorzyn. Od półwiecza deforestacja rośnie w siłę: z dymem lub wyrębem drewna znika 13 milionów hektarów lasu. Na alarm bije fakt, iż największy deszczowy las - Amazonia - skurczył się już o 20%. Ustępuje on miejsca na rzecz hodowli bydła lub uprawom soi. Soja (w 95%) to pokarm wykorzystywany dla hodowli zwierząt i drobiu w Europie i Azji. Równowaga przyrody jest zachwiana tylko po to, by ratować światowe ubojnie. Najwięcej gazów cieplarnianych pochodzi z płonących lasów i ich gleb (aż 20% globalnej emisji). Deforestacja to najważniejsza przyczyna globalnego ocieplenia. Bezpowrotnie znikają z ziemi różnorodne gatunki, pęka ogniwo łańcucha ewolucji, przepada inteligencja żywej materii, z której pochodzą. Jeszcze dwie dekady temu czwartą, co do wielkości, wyspę Borneo porastał rozległy las pierwotny. Przy zachowanym tempie dewastacji ten stan potrwa jeszcze dziesięć lat. Borneo zostanie bez jednego drzewa. Woda, powietrze, ziemia i słońce – to materia żywa, na Borneo - wyspie różnorodności biologicznej - więź ta została zerwana. By spowodować katastrofę wystarczyła jedna decyzja o produkcji oleju palmowego. Niekiedy odbija ludziom palma, choć olej ten najpopularniejszy na świecie. Kosmetyki, detergenty, paliwa alternatywne i rosnący popyt na żywność – oto produkty powstające z oleju palmowego. Wielość gatunków drzew zastąpiono jednym – olejowcem, produkcja jest łatwa i zapewnia tubylcom miejsca pracy. Podobnym przykładem masowej deforestacji jest eukaliptus. To z niego powstaje pulpa celulozowa, plantacje rozrastają się w magicznym tempie - wszak zapotrzebowanie na papier wzrosło w ciągu półwiecza pięciokrotnie. Często widać efekt ludzkiej ciężkiej pracy i deforestacji na ulicach miast: tony papierów zużywamy bezmyślnie, biurokracja, nie wiedząc dlaczego, rozrasta się w nieludzki sposób. Ta ostatnia miała być domeną komunizmu, a ja widzę, że przywędrowała ona z zachodu (podobnie jak wiele innych niedorzeczności). Monokultury drzew zajmują coraz większe obszary na całym świecie, ale monokultura to nie las, z definicji nie odznacza się różnorodnością, na miejscu jednego lasu nie powstaje inny. W pobliżu eukaliptusów życie praktycznie nie istnieje gdyż ich liście tworzą warstwę toksyczną dla większości roślin. Eukaliptusy rosną bardzo szybko, ale zawsze jest coś za coś – te wyczerpują zasoby wody. Soja, olej palmowy, eukaliptusy, deforestacja niszczy to, co niezbędne by wytworzyć to, co zbyteczne. Czasami jest to jedyny sposób na przetrwanie. Ubogie Haiti może poszczycić się jedynie węglem drzewnym, od niego zależnych jest 2 miliardy ludzi na świecie. Niegdyś perła Karaibów - Haiti - staje się ubogie, potrzebna jest zagraniczna pomoc, bez której zapanuje głód. Haitańskie wzgórza  świecą  pustką,  2% lasu to wszystko, co pozostało po człowieku niszczycielu. Ziemia już nie chłonie wody deszczowej, znikła roślinność z nią korzenie podtrzymujące glebę przez spłukaniem. Deszcze robią swoje i ziemia trafia do morza. Erozja powoduje obniżenie jakości gleb i jałowa ziemia nie nadaje się pod uprawę. Nieodwracalne są skutki erozji gleby na Madagaskarze, zbocza przecięte są kilkusetmetrowymi wgłębieniami. Zasługą delikatności gleby jest materia żywa, owa próchnica, tworząca się bardzo długo, znika w wyniku erozji. Historia Wyspy Wielkanocnej może być dla nas wszystkich przestrogą i lekcją na przyszłość. Otóż jej mieszkańcy w dość bezmyślny sposób wyeksploatowali jej zasoby do zera - nie przetrwali. Na wyspach rosły najwyższe palmy na świecie, Rapa Nui (miejscowa grupa etniczna) ścieli je na drewno, erozja gleb doprowadziła do spustoszenia. Nawet nie mogli łowić ryb, wszak nie zostawili budulca na łodzie. Paradoksalnie nawet na morzu można umrzeć z pragnienia. Tym sposobem zniknęła bez śladu najwybitniejsza cywilizacja Pacyfiku. Tworzyli ją nowatorscy farmerzy, rzeźbiarze i najwybitniejsi żeglarze. Przeludnienie i topniejące zasoby natury były powodem klęski. Sięgamy zbyt wysoko, szukamy niewypałów w kosmosie, a nie potrafimy zapanować nad prostymi rzeczami na ziemi. Nie zrozumieliśmy zasad i prostych praw fizyki.

Słyszy się głosy w mediach, że ziemia nie potrafi wyżywić wszystkich ludzi, to totalna bzdura, dlaczego nie uświadamiają ludzi ile dziennie świat wydaje na produkcję wojenną? Mówią również o przeludnieniu ziemi, co też jest fikcją. Owszem, niektóre części świata są przeludnione(np. Chiny i Monako), ale ile jest pustostanu (choćby Mongolia, Kanada)? Obliczono, że stan Teksas (USA) może pomieścić wszystkich mieszkańców naszej planety.

CDN  

 

Władysław Panasiuk