więcej







Ziemia - Ojczyzna ludzi

część 1.

 

Niniejszym felietonem rozpoczynam cykl refleksji, do których zainspirował mnie niezwykły obraz Home – S.O.S. Ziemia! (reż. Yann Arthus-Bertrand). Pozwoliłem też sobie wykorzystać wiedzę naukową tam zamieszczoną, która stanowi tło moich rozważań.

 

Wydaje się nam, że jesteśmy istotami rozumnymi (homo sapiens), ale czy tak naprawdę do końca? Istota rozumna nie podcina gałęzi, na której siedzi, a my pełni świadomości, a może i nie - czynimy to z wielkim entuzjazmem. Podkopujemy podwaliny własnego domu, który zatraca swoją równowagę i chyli się ku upadkowi. Według badań naukowców życie pojawiło się mniej więcej 4 miliardy lat temu, a my ludzie zaledwie 200 tyś. lat temu. Idąc drogą nowoczesności i mody z dnia na dzień zbliżamy się do mety, która wcale nie musi nastąpić wkrótce. Historia ziemi jest długa i niezmiernie ciekawa, zastanawiam się w jakim stopniu znana przeciętnemu jej lokatorowi. Gdyby człowiek znał fakty, o których piszę, zastanowiłby się głęboko, bo tak do końca nie wie, co czyni.

Jakie zatem były początki naszego globu? Zarys ziemi rodził się w kołach ognia ukształtowanej wskutek słońca (będącej jej gwiazdą), stanowiła chmurę cząsteczek pyłu podobnych do innych ogniw we wszechświecie. Właśnie wtedy zdarzył się najwspanialszy i największy cud na ziemi – pojawiło się życie. Obecnie życie jest tylko jednym ziarenkiem maku z wielu zamieszkałych w olbrzymiej makówce tworzących się przez miliony lat.

Do dnia dzisiejszego nasz glob rzeźbią wulkany stanowiące dawny obraz ziemi tuż po jej narodzinach. Wulkan niczym olbrzymi piec płonącej roztopionej skały, pełen pęcherzy i pęknięć, obrazuje początki istnienia. Początkowo cienka skorupa ziemi narastała, a ogień chwilowo usnął. Wydobywający się dym z kominów wulkanów każe nam sobie wyobrazić tamtejszą atmosferę. Prócz dwutlenku węgla i gęstej pary wodnej nie było nic. Życiodajny tlen wtedy nie istniał. Ziemia położona jest w idealnym miejscu od słońca, dokładnie tam gdzie powinna się znajdować. Dlatego też woda pozostała w formie płynnej. Ulewne deszcze powstające ze skroplenia się pary wodnej nawiedzały ziemię tworząc rzeki, które drążyły własne koryta i tworzyły doliny. Rzeki płynęły do najniższych miejsc na ziemi i tak powstawały oceany. Owe rzeki wypłukiwały ze skał minerały przeobrażając stopniowo słodką wodę oceanów w słoną. Ten życiodajny płyn, jakim jest bezspornie woda, wytyczała i rzeźbiła powierzchnię ziemi. Jej ścieżki, podobnie jak żyły i naczynia ludzkie, niosły soki życiodajne dla ziemi. Do dzisiaj pozostały na ziemi dzieła sztuki stworzone z pyłu wulkanicznego zmieszanego z wodą z islandzkich lodowców. Ziemię tworzą materia i woda, miękka i twarda – to kluczowe braterstwo wszystkich form życia na ziemi

Barwę ziemi zawdzięczamy minerałom i metalom starszym od naszej matki ziemi: kolory czarne od węgla, czerwone od żelaza, żółte od siarki i niebieskie od miedzi. Skąd więc pochodzimy? Gdzie błysnęła dziewicza iskra życia? Prymitywne formy istnienia egzystują jeszcze w gorących źródłach i swoim kolorytem nadają im niepowtarzalne barwy. Są to archybakterie, które żywią się ziemskim ciepłem z wyjątkiem syjanobakterii zw. sinicami - ich pożywieniem jest energia słoneczna. Owe bakterie są przodkami byłych i obecnych gatunków roślin, to one przyczyniły się do zmiany atmosfery i losu naszej planety. Węgiel zatruwający atmosferę został sprytnie uwięziony w skorupie ziemskiej. Obraz, który staram się opisać, najbardziej przybliża obszar Wielkiego Kanionu rzeki Kolorado (to 2 mld. lat dziejów ziemi).

Wielki Kanion był niegdyś morzem, w którym zamieszkiwała niezliczona ilość mikroorganizmów. Te ostatnie ginąc tworzyły pokrywę na dnie morza. Warstwy białego wapienia to nic innego jak owe szkielety. To właśnie dzięki nim węgiel zniknął z atmosfery i rozwinęły się inne formy życia zmieniając oblicze ziemi. Pożywieniem dla roślin była energia słoneczna, i to dzięki niej mogły się rozbić cząsteczki wody i pobrać z niej tlen. W ten sposób tlen wypełnił powietrze. Cykl wodny na ziemi to proces nieskończonej odnowy: wodospady - para wodna, chmury – deszcz, źródła, rzeki, morza, oceany, lodowce. Ów cykl zdaje się być nieskończony. Tę samą wodę piły wszystkie gatunki na przestrzeni czasu i stan wody na ziemi jest wciąż taki sam. Cząsteczka wody to jedna z tych, które są najmniej stabilne i zdumiewające: jako woda jest w postaci formy płynnej, jako para przybiera formę gazową, jako lód stałą. Jeziora Syberyjskie skute lodem (lżejszym od wody) tworzą izolację przed zimnem po to, by pod taflą rozwijało się życie. Tłokiem w silniku życia jest sprzężenie: woda i powietrze są ze sobą w szczególny sposób związane, a wszystko po to byśmy mogli żyć na ziemi. Nad wielkimi oceanami tworzą się chmury, które spełniają misję nawadniania terenów lądowych. Ta sama woda korytami rzek trafia z powrotem do oceanów. Tym sposobem koło wodne się zamyka.

Często widzimy zieloną barwę przestrzeni powyżej chmur – to źródło życiodajnego tlenu (70% tego pierwiastka pochodzi z alg nadających barwę taflom oceanów). Na ziemi panuje staranna równowaga, każda istota jest niezbędna i istnieje dzięki drugiej, a ta z kolei dzięki tej. To bardzo subtelna harmonia i łatwo ją nadwyrężyć. Wiemy już ze szkoły, że koralowce poczęły się ze związku glonów i szkieletów. Największa rafa koralowa znajduje się u wybrzeży Australii i rozciąga się na powierzchni 350 tyś. km2. Zamieszkuje tam 1500 gatunków ryb, 4000 gatunków mięczaków i 400 gatunków koralowców. Nieliczni wiedzą, że od tych koralowców zależy równowaga wszystkich oceanów. Życie na ziemi nie powstawało tak szybko, pośpiech nigdy nie wróżył niczego dobrego: zajęło to miliardy lat. Osiągnięciem szczytowym ziemi jest drzewo: żywa rzeźba o doskonałym kształcie. Rzeźby te potrafią oprzeć się prawu ciążenia, rosną latami w stronę nieba gdzie mieszka karmiciel ich liści – słońce. Cyjanobakterie potrafią przechwytywać energię światła, kumulują i odżywiają się nią zamieniając w drewno i liście. Te ostatnie rozkładają się do mieszanki wody, minerałów i materii tworząc potrzebne do życia żyzne tereny. Gleba jest wielką fabryką różnorodności biologicznej, światem wiecznej aktywności. Mikroorganizmy żywią się i oddychają, a rozmnażając wytwarzają próchnicę, doskonały składnik gleby.

Co my tak naprawdę wiemy o ziemi i życiu, które wciąż się rozwija i nieskończenie kwitnie? Ile znamy gatunków roślin, co wiemy o zwierzętach, ptakach, rybach? Czy wiemy, że ziemia jest doskonałym zjawiskiem i cudem, zaś życie tajemnicą?

Wiele gatunków zwierząt przetrwało, przystosowały się one do pastwisk, a te do nich - zysk jest więc obopólny. Kiedy patrzę na zrywane liście przez żyrafę chwilowo żałuję biednego drzewa, ale ono na tym wiele zyska. Żyrafa zaspokaja głód, a drzewo oczyszczone może ponownie wydać kwiat. Nie istnieją na ziemi gatunki niepotrzebne, wszystkie mają spełnić jakieś zadanie, równowaga wciąż istnieje.

Wreszcie na scenę wkraczają ludzie i korzystają z dziedzictwa i skarbów ziemi, zmieniają przy tym jej oblicze. Choć są tak słabi zagarniają wszystkie środowiska i zawojowują całe połacie tej ziemi jak żaden inny gatunek przed nimi. Po wielu latach koczownictwa i złagodzeniu klimatu ludzie nie musieli już polować by przeżyć. Pierwsze miasta powstały 6 tyś. lat temu na obrzeżach mórz, jezior i rzek. Był to wielki przełom w życiu człowieka. Dlaczego właśnie miasta? Ano dlatego, że w nich ludziom łatwiej było się bronić, stali się społeczeństwem. Ułatwiało to spotkania, które służyły wzmacnianiu więzi, dzieleniu się wiedzą i rzemiosłem. Rzeczą powszechną stała się wymiana poglądów i szeroko rozumiana cywilizacja. Intuicja ludzi podpowiedziała im, by budowali łodzie, co niewątpliwie pomogło w handlu - tym sposobem ludzie stali się żeglarzami i podróżnikami. Jedyną energią, jaką wówczas dysponowano, była siła własnych rąk i moc natury – był to ciężki los wlekący się za człowiekiem tysiącami lat. Co czwartego mieszkańca tej ziemi los ten nie opuścił. Przeszło 1,5 miliarda ludzi żyje podobnie jak przed laty, stanowi to równowartość liczby mieszkańców zamieszkałych w zamożnych krajach. Dawniej ludzie nie byli aż tak zachłanni, wystarczały im jedynie rzeczy niezbędne do przeżycia, nie nadwyrężali planety zbędnymi zachciankami. Granica sprawiedliwości w relacjach ziemia - człowiek rysowała się dość wyraźnie. Ludzie nie cieszyli się zbyt długim życiem przepełnionym ciężką pracą. Wielodzietność była jedynym gwarantem przetrwania, liczyła się każda para rąk - wszak wykształcenie należało do nielicznych. Wszystko potrzebne człowiekowi do życia pochodziło z ziemi. Trud rolnika doceniany był w miastach, towary zmieniały właścicieli a samo życie ulegało gwałtownym przemianom. Ludzie ujarzmiali zwierzęta, które zaczynały im służyć - tym samym ludzka praca stawała się mniej uciążliwa. Poszerzano terytoria, ale istniała wyraźna granica, której nikt nie śmiał przekraczać. Rozwój rolnictwa rozpoczął się około 8-10 tyś. lat temu, to właśnie ono zmieniło los i rozwój miast jak i cywilizacji człowieka. Świat usłyszał o pierwszych nadwyżkach żywnościowych. Poszukiwanie pokarmu dla niektórych stało się historią, ziemia zaczęła przynosić zyski. Praktyka czyni mistrza, z biegiem czasu rolnicy nauczyli się umiejętnie wykorzystywać rolę. Przystosowali zboża do zmian klimatycznych, powstawały nowe odmiany nasion, słowem wiedza nie poszła w las (a lasów wówczas nie brakowało).

Priorytetem codziennym człowieka i innych gatunków jest wyżywienie siebie i rodziny. Dla mniejszości świata jest to jedynie marzenie, które nigdy się nie zrealizuje. Rolnicy pracują w pocie czoła gdyż jest to podstawowy warunek przetrwania dla nas wszystkich. Rolnik to zawód najbardziej rozpowszechniony - połowa ludzi na świecie uprawia ziemię. Szkoda tylko, że aż w 80% jest to uprawa ręczna i to w czasach, w których mówi się o niedożywieniu ludności świata. Rolnictwo, podobnie jak władza, przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. Na spotkaniu narodów zjednoczonych były prezydent Bill Clinton przyznał, że głodowi w trzecim świecie winne są USA i Unia Europejska. To one wymusiły na rządach afrykańskich i azjatyckich, aby te zrezygnowały ze zwiększenia efektywności upraw, z subsydiowania nawozów i ulepszenia materiału siewnego - chodziło bowiem o eksport własnych nadwyżek żywnościowych. W ten sposób bogaty świat traktuje żywność jako towar, na którym nieźle można zarobić (podobnie też traktuje życie ludzkie). A przecież wszyscy pochodzimy od tego samego Boga, bez którego ten piękny świat nigdy by nie powstał. CDN

 

Władysław Panasiuk